
Gdzie nam się tak bardzo spieszy? Do niezałatwionych spraw?
Do miłości naszych pierwszych? Czy do milionowych braw?
– śpiewał młody poeta, Jonasz Kofta w słynnym kabarecie Hybrydy, przeszło pół wieku temu.
Te jakże aktualne pytania zadajemy sobie i teraz, nie wiedząc, co nas tak pędzi i gna. Pośpiech po prostu wszedł nam w krew a wraz z nim powszechne gubienie tego, co ważne: rzeczy zrobione do końca, jak ścieg równy, pięknie zakończony supełkiem. Koniec i kropka, na której postawienie jakże często żałujemy czasu.
Ale taka „dobra robota” nie ma teraz wzięcia.
Liczy się ekspres, szybkie gotowanie, szybkie jedzenie, szybka zmiana partnerów, szybkie rodzenie dzieci i wypuszczanie w obcy świat, szybkie kochanie, jak za czasów Boya, który mawiał: „młodzież jedną pała chętką: dużo, byle jak i prędko”, no i szybka jazda, nie tylko samochodem, tudzież „ekstremalne”, odjazdowe rozrywki.
Nie wszyscy krzyczą: „chcemy więcej adrenaliny”, ale głos rozsądku naszego organizmu nie przebija się przez powszechny jazgot krzykaczy, ze swoją potrzebą ciszy, spokoju i – noradrenaliny.
Połykamy więc w pośpiechu gorące dania, tak jak końcówki wyrazów, artykułując niezrozumiałą nowo-mowę, nara-, pozdro-, ko-, co może znaczyć, to, co zamierzaliśmy wymówić, ale często znaczy zupełnie co innego, nie docierając do adresata. Nic to, byle prędzej! Żyjemy w tempie szybkiego rapu, na łapu – capu, dźwigając głębokie poczucie samotności, niezależnie od tego, czy posiadamy rodzinę, czy nie.
I padamy ze zmęczenia. Chroniczne zmęczenie to choroba naszych czasów, której nikt nie traktuje poważnie.
Jesteśmy umęczone strachem przed zajrzeniem w głąb siebie. A co tam widać, w głębi, gdy się zajrzy w rzadkiej, wolnej chwili?
Wypaloną, jałową przestrzeń i wymuszoną obojętność albo paniczny lęk przed końcem, tego, co już mamy. Obawa, że ktoś nam to zabierze i coś (nasze życie), co jest może nie tak dobre, jak chciałyśmy, ale też nie tak złe, jak się obawiałyśmy – musi ulec zmianie.
A zmiany są konieczną istotą życia!
Żyjemy coraz dłużej, mamy dużo czasu, by rozwijać się w korzystnym dla nas kierunku: uwalniać potencjalne zdolności, talenty, kreować piękniejszy, lepszy świat i przekazywać te dobra następnym pokoleniom.
Nie bójmy się więc zmian, bo jeśli je przeprowadzimy rozumnie, bez pośpiechu, ze znajomością swego ciała i wnętrza, swoich możliwości i ograniczeń – będą to z pewnością zmiany na lepsze.
Tego Wam życzy Femi
Powyższe informacje mają charakter edukacyjny. Nie są to porady medyczne. W razie jakichkolwiek wątpliwości skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.